Ostatni moment życia.
Skurczone garną dłonie
grudki kresowej ziemi,
od krwi stygnącej śliskie.
Słowami ostatnimi
poszept gasnący wionie:
POZDRÓWCIE… GÓRY ŚWIĘTOKRZYSKIE…
i wydawało się koniec.
Ale ten szept z ukrycia
wiater wschodni podchwycił
wykradł, w pieśń go rozdmuchał,
przez granice przemycił,
szeptem tak pieśń nasycił,
że go cały kraj słuchał.
I zapłakały Świętokrzyskie Góry –
Zginął Ponury, zginął Ponury!!
Więc szumcie nam jodły piosenkę…
szumcie ból, rozstanie, mękę,
szumcie aż świat stanie w biegu –
Oddajcie nam Ponurego!!
Świętokrzyską głuszą lata płyną.
Opada liść i gałąź zielenieje,
i głuchną echa gdzieś pod Katarzyną.
Szumią knieje.
Jodły sosnom, sosny dębom, bukom,
buki sercom rytmem dawnym tłuką,
a po skrajach żali się brzezina:
Oddajcie, oddajcie nam syna…
Aż przyszedł dzień, gdy pieśń zwyciężyła,
bo pieśń zawsze w końcu zwycięża.
Słabości uległa siła.
I zamek pękł i rozwarły się dźwierza,
i powróciła część żołnierza
jak szczęk dawnego oręża.
Więc szumcie nam jodły piosenkę,
Zmyjcie szumem czekanie, udrękę.
Niech pieśń leci w lata które miną,
w świętokrzyskie mury niech uderzy,
niech zagra znów echo gdzieś pod Katarzyną
krokami leśnych żołnierzy.
Od Janowic do Michniowa
niechaj leci piosnka nowa,
od Łysicy do Jeleniej
niech legendy leśne żenie,
niech znów z leśnego ogniska
złotą nicią złota iskra pryska,
niechaj szczęka broń zardzewiała.
Chwała, wiekopomna chwała!
Chwała, wiekopomna chwała!
Niech wiatr przędzie złotą nicią,
Partyzancką złotą wicią
Hejnał sławy od góry do góry.
Niechaj snuje się pieśń złota,
Niechaj serca nam omota:
WRÓCIŁ, WRÓCIŁ PONURY!!
Zbigniew Kaba „Bobo”
Nanaimo B.C. Kanada, 1988