WILNO W DNIACH OD 7 DO 10 LIPCA 2017 ROKU.
Uroczystość poświęcona pamięci Powstaniu Wileńskiemu odbędzie się na cmentarzu wileńskim „Na Rossie” w dniu 8 lipca 2017 roku o godzinie 12:00. Na apel narodowy stawią się poczty sztandarowe żołnierzy Armii Krajowej w tym z Klubu Weteranów Armii Krajowej w Wilnie na czele z panem prezesem Stanisławem Poźniakiem i ze Stowarzyszenia Polskich Kombatantów na Litwie na czele z prezesem Edwardem Klonowskim i wiceprezesem Wiesławem Piątkiem. W zaplanowanych uroczystościach udział weźmie jak co roku Związek Polaków na Litwie na czele z panem prezesem Michałem Mackiewiczem, który jest partnerem niniejszych obchodów w Wilnie. Oddziały Nowogródzkie będzie reprezentować pani Pułkownik Weronika Sebastianowicz wraz ze swoimi podkomendnymi. Na Rossę przybędą również żyjący w Wilnie żołnierzy Armii Krajowej, członkowie ich rodzin, sympatycy krzewiący etos Armii Krajowej, Stowarzyszenie Brygada Inki z Czarnego, grupy młodzieży z Warszawy, Wilna oraz kombatanci z Polski wraz z członkami Stowarzyszenia Łagierników.
Zostaną zapalone znicze pamięci. Złożone zostaną wieńce i wiązanki kwiatów zarówno od żołnierzy AK z Wilna i Okręgu Nowogródzkiego, rodzin poległych jak też wiązanka biało-czerwonych róż od Zarządu Głównego Stowarzyszenia Łagierników Żołnierzy Armii Krajowej, który będzie reprezentowany przez prezesa Artura Kondrata.
Kliknij aby otworzyć Program Obchodów (PDF)
Zarząd Stowarzyszenia
„Burza” na Wileńszczyźnie. Operacja „Ostra Brama”.
Decyzja walki o Wilno zapadła na odprawie dowódców okręgów AK Wilno i Nowogródek w Warszawie, w dniu 12 czerwca 1944 r. Rozmijała się ona zupełnie z podstawową koncepcją „Burzy” tj. rozbijania tylnych straży wycofujących się Niemców, jednak była w pełni uzasadniona. Komenda Główna AK zdała sobie, bowiem sprawę z tego, że nie sposób grać roli gospodarza bez usadowienia się w wielkich miastach. A zatem zadecydowano, że walkę należy prowadzić nie poza wielkimi miastami, ale właśnie o nie.
Operacja „Ostra Brama” była kulminacją „Burzy” na Wileńszczyźnie i miała na celu zdobycie jej stolicy. Obracała ona również wniwecz dotychczasowe przygotowania do „Burzy” Okręgu AK Nowogródek, zwłaszcza bardzo dobrze opracowane działania niszczenia linii komunikacyjnych.
Cel tej operacji został jednoznacznie sprecyzowany w wydanym 26 czerwca 1944 r. rozkazie komendanta Okręgu Wileńskiego AK ppłk Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”, któremu 1 czerwca podporządkowano w charakterze podokręgu – Okręg Nowogródzki. W rozkazie tym „Wilk”, stojący na czele całości sił mających realizować założenia „Burzy” w tych dwóch okręgach, nakazywał oddziałom AK uderzyć na Wilno i zdobyć je samodzielnie przed wkroczeniem wojsk radzieckich, by w ten sposób „walką żołnierza polskiego zadokumentować polskość i nienaruszalność ziem północno – wschodnich Rzeczpospolitej Polskiej”.
Ogółem w operacji „Ostra Brama” miało uczestniczyć – w bezpośrednich walkach o miasto oraz na odcinkach zewnętrznych – ponad 12 500 żołnierzy AK z obu okręgów.
Gros sił wchodziło w skład trzech zgrupowań, którymi dowodzili:
1). Mjr Dypl. Antoni Olechnowicz „Pohorecki”.
2). Mjr Dypl. Inż. Mieczysław Potocki „Węgielny”.
3). Mjr Inż. Czesław Dębicki „Jarema”.
Ponadto w skład sił „Wilka” wchodziła jako odwód 6 Wileńska Samodzielna Brygada, a także kilka oddziałów specjalnych. W liczbie tej mieścili się również żołnierze garnizonu wileńskiego AK, którym w okresie „Ostrej Bramy” dowodził ppłk Lubosław Krzeszowski.
Oczywiście nie były to wszystkie siły obu okręgów, bowiem prawdziwej rozsypce uległy siły Okręgu Nowogródzkiego AK.
Silne Zgrupowanie Stołpeckie (pod dowództwem por. A. Pilcha „Doliny”), odcięte od dowództwa, maszerowało w czasie działań na zachód, w kierunku Warszawy.
5 Brygada mjr Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, w uzgodnieniu z płk Krzyżanowskim, także odchodziła w kierunku Okręgu Białostockiego, gdyż jej dowódca, z powodu wcześniejszych konfliktów z partyzantką sowiecką, wolał nie spotykać się z Armią Czerwoną.
Podobnie jak Zgrupowanie Stołpeckie i V Brygada AK, udziału w walkach o Wilno nie wzięły oddziały batalionów II i VII 77 pp. AK, oraz szwadron 26 p. uł. AK. Zgrupowaniem tym początkowo dowodził mjr dypl. Stanisław Sędziak „Warta”, a po nim ppłk Janusz Szlaski „Prawdzic” – dowódca Okręgu Nowogródek. Stacjonowało ono na północnym skraju Puszczy Rudnickiej, skąd wskutek przyśpieszenia terminu natarcia na Wilno nie zdążyło przybyć na podstawy wyjściowe.
Identycznie rzecz miała się z liczącym 1 440 ludzi IV batalionem 77 pp. AK, którym dowodził por. L. Zajączkowski „Ragnar”.
Zajączkowski stanowczo odciął się od jakiejkolwiek współpracy z Armią Czerwoną, krótko po tym znikając bez śladu. Batalion pod nowym dowództwem kpt. Szczerskiego „Szczerbca” skierował się zdecydowanie na zachód.
Na tym jednak nie koniec, bowiem osłabieniu uległ również V batalion kpt. Wasilewskiego „Bustromiaka”, kiedy to jego dowódca wysłał pod Wilno tylko dwie kompanie – trzecią zatrzymując przy sobie.
13 brygada „Mołodeczno” w stanie 300 ludzi przybyła na czas do Kolonii Kolejowej pod Wilnem, jednak nie wiedząc o przyspieszeniu natarcia, nie wzięła w nim udziału. 12 brygada „Oszmiana”, licząca 230 ludzi, otrzymała wiadomość o natarciu będąc 50 km od Wilna, a do tego droga jej przemarszu była zablokowana przez cofające się oddziały niemieckie. Do mjra „Jaremy” dotarł jedynie konny zwiad tej brygady.
Tak więc płk „Wilk”, rozpoczynając operację „Ostra Brama”, dysponował znacznie mniejszymi siłami niż te na które z początku liczono. Na domiar złego w szturmie na miasto nie wzięło udziału Zgrupowanie 2, mjr Potockiego, które miało uderzyć na Wilno od północy i zająć całą jego północną część – czyli dzielnicę kalwaryjską, aż po Wilię.
Zgrupowanie to nie otrzymało rozkazu przyspieszającego natarcie, a tymczasem w rejonie jego stacjonowania pojawiły się oddziały sowieckie, co na mjra „Węgielnego” nakładało obowiązek współpracy taktycznej. Tak powstała polsko – sowiecka grupa operacyjna pod dowództwem gen. Gładyszewa, dowódcy 227 Dyw. A. Cz.
Faktycznie więc w walkach o Wilno uczestniczyło około 4 500 żołnierzy AK, tj. czwarta część stanu bojowego obu okręgów. Siły te skoncentrowano pod dowództwem „Generała Wilka” wokół Wilna.
Ponieważ dowódca Okręgu Nowogródzkiego, ppłk Szlaski został zdymisjonowany, na jego miejsce przybył z Warszawy 25 czerwca ppłk dypl. Adam Szydłowski „Poleszuk”. W nocy z 2 na 3 lipca zapadła decyzja podjęcia walki z cofającymi się Niemcami.
Nakazano podciągnięcie oddziałów na 10 do 15 km od Wilna w kierunku południowo – wschodnim, z gotowością uderzenia na dzień 10 lipca.
Sytuacja zmieniała się jednak z godziny na godzinę. Armia Czerwona już 5 lipca zajęła Smorgonie, co wymusiło decyzję o przesunięciu uderzenia na Wilno początkowo na noc z 7 na 8 lipca, by ostatecznie w ostatniej chwili przyspieszyć je jeszcze o jedną dobę. Skutkiem czego przez cały dzień 6 lipca oddziały AK wykonywały forsowny marsz do punktów wyjściowych, w znacznej mierze nie zdążając do bitwy – ale o tym już była mowa.
Przed świtem 7 lipca rozpoczęła się walka ogniowa. Natarcie od wschodu prowadziły zgrupowania: I mjra „Pohoreckiego” i III „Jaremy” wraz z przydzielonymi czterema batalionami Okręgu Nowogródzkiego i oddziałami osłonowymi dowództw. Główny front natarcia rozwinął się między Czarnym Traktem i szosą oszmiańską, na Subocz i cmentarz Rossa. Okrakiem, wzdłuż traktu uderzał III baon UBK ppor. „Sablewskiego” z zadaniem wdarcia się do miasta u wylotu ulicy Subocz. Na Subocz uderzała również z Kolonii Wileńskiej 8 brygada „Tura”, na Belmont najbardziej wysunięta 3 brygada „Szczerbca”. Natarcie mjra „Pohoreckiego” od wschodu ubezpieczać miała 13 brygada „Mołodeczno”.
Stan osobowy III batalionu UBK (trzy kompanie, zwiad konny i pluton łączności) wynosił 600 ludzi, w tym 17 oficerów, 65 podchorążych i 37 podoficerów. Na uzbrojeniu posiadał on 6 ckm, 9 lkm, 38 rkm, działko i dwie rusznice ppanc. oraz dwa moździerze i granatnik.
We wsi Góry szpica batalionu została ostrzelana z bunkra niemieckiego i rozbudowywanych punktów oporu. Partyzanci zaatakowali bunkier i stanowiska niemieckie granatami. Na lewym skrzydle batalionu UBK nacierały dwie kompanie V batalionu 77 pp. „Bostrumiaka” pod dowództwem por. J. Bobina „Kaliny”.
Zamiarem ppor. „Sablewskiego” było, po sforsowaniu rozciągającej się za wsią dolinki, wykonanie szturmu na Subocz przy wsparciu ogniowym V baonu.
Niebawem jednak pojawił się samolot rozpoznawczy i nastąpił niemiecki ostrzał artyleryjski. Równocześnie uderzyły niemieckie myśliwce, które z niskiego pułapu zaatakowały partyzanckie oddziały zadając im ciężkie straty.
Ostatecznie na przedpolu ukazały się samochody pancerne wroga. W tym położeniu ppor. „Sablewski” zarządził odwrót.
Lewe skrzydło zgrupowania „Jaremy” tworzyły bataliony nowogródzkie: I – pod dowództwem kpt. W. Żogły „Zycha” i VI kapitana Dedelisa „Pala” z kierunkiem działania na Rossę. Już w trakcie dojścia na podstawy wyjściowe oba bataliony zostały zaatakowane w rejonie Lipówki ogniem ryglowym broni maszynowej, ostrzałem artyleryjskim, a wreszcie i ogniem z powietrza.
W tym czasie reszta sił Zgrupowania „Jaremy” rozczłonkowała się do natarcia, jednak ich dalsze posuwanie się zostało zatrzymane, a Niemcy wyruszyli do przeciwnatarcia, tak że doszło do walki wręcz.
Wobec wyraźnej przewagi nieprzyjaciela na rozkaz „Jaremy”, który osobiście prowadził ogień z działka ppanc., zgrupowanie wycofało się.
Między stanowiskiem dowodzenia mjra „Jaremy” i tyralierami batalionu UBK, w rejonie wzgórza 179,0 usadowił się ze swoim oddziałem osłonowym gen. „Wilk”. Widząc wątłą linię 9 brygady chor. Kolendy „Małego” skierował do wsparcia swój oddział pod dowództwem por. Kitowskiego „Groma”. Przeszedł ciężkie bombardowanie i był świadkiem wymuszonego odwrotu podległych mu oddziałów.
Najwcześniej na pozycje wyjściowe podeszła 3 brygada por. Gracjana Fróga „Szczerbca” ze Zgrupowania Olechnowicza. Brygada ta w sile 700 ludzi uderzyła trzema kompaniami w pierwszym rzucie, każda w sile ponad 100 ludzi, na północ i południe od stacji kolejowej Kolonia Kolejowa. Jej zadaniem było natarciem na przedmieścia Belmont i Zarzecze zdobyć: siłami 1 kompanii „Burego” – Górę Zamkową, 2 kompanii „Brzozy” – pocztę główną, 3 kompanii „Joego” – plac katedralny. W drugim rzucie do natarcia rzucono szwadron kawalerii „Wislinga” w sile 80 koni, pluton ckm „Robaka”, pluton cyklistów „Kraka”, pluton żandarmerii „Szczupaka” i 4 kompanię „Kirkora” liczącą 80 ludzi.
Kompanie zaatakowały ze wzgórz Kolonii Wileńskiej ku torom kolejowym. Na 9 plutonów pierwszego rzutu 5 przekroczyło tory bez walki, natomiast 3 kompania „Joego” i II pluton kompanii „Brzozy” napotkały na zacięty opór umocnionych punktów oporu, wspartych pociągiem pancernym.
Drugi rzut brygady oraz plutony kompanii „Joego” oraz plutony walczące o przejścia przez tory kolejowe wycofały się w kierunku Kolonii Wileńskiej. Mimo to 1 i 2 kompania oraz część 3 kompanii nacierały dalej. Niestety kilometrowy szlak natarcia wyczerpał możliwości fizyczne żołnierzy. Wkrótce zapadła decyzja o wycofaniu się w kierunku Młyna Francuskiego.
W takim to położeniu w rejonie walk pojawiły się oddziały rozpoznawcze Armii Czerwonej, które z marszu wzięły udział, wraz z 3 brygadą, w walkach odpierających kontrataki niemieckie. Od tej chwili teren, z czasem coraz bardziej nasycał się wojskami sowieckimi.
Nazajutrz, czyli 8 lipca przeprowadzono wspólne natarcie, przy wsparciu kilku czołgów sowieckich. Pod rzadkim ogniem artylerii natarciem tym zdołano opanować Belmont, jednakże na skraju Zarzecza nawała niemieckiego ognia zatrzymała dalszy ruch nacierających. Wszystkie plutony zaległy. W tej sytuacji por. „Szczerbiec” wydał rozkaz o wycofaniu się do Kolonii Wileńskiej.
Tak więc załamały się natarcia obu zgrupowań: „Jaremy” i „Pohoreckiego” od strony wschodniej.
Równolegle z atakiem sił gen. „Wilka” wybuchły walki w samym mieście. Wilno podzielono na cztery dzielnice konspiracyjne – A, B, C i D. Niestety działania zbrojne objęły tylko dwie z nich: dzielnice kalwaryjską „A” i „D” czyli Śródmieście. Przyczyną takiego stanu rzeczy były masowe ewakuacje ludności, zarządzone na skutek bombardowań sowieckich oraz odpływ młodzieży z miasta do brygad partyzanckich.
Ponadto dowódca dzielnicy „A”, kpt. Bolesław Zagórny „Jan”, nie otrzymał na czas rozkazu o przyspieszeniu uderzenia sił partyzanckich na Wilno, zarządził więc pogotowie bojowe dopiero na noc 7 lipca. Jego oddziały w sile batalionu (trzy kompanie) obsadziły zabudowania i ogrody Kalwarii z zadaniem obserwowania wojsk niemieckich i likwidowania pomniejszych oddziałów, celem uzupełnienia broni i amunicji. Tej pierwszej nocy uderzyły one na koszary niemieckie, a kpt. „Jan” usadowił się w budynku byłej komendy policji, obok centrali telefonicznej. Siły niemieckie liczyły tu około 2 000 żołnierzy, dowodzili nimi ppłk Tittel i Holzhauer.
Rankiem 8 lipca wkroczyły na Kalwarię oddziały 97 sowieckiej dywizji i uderzyły na pozycje niemieckie. W tym czasie oddziały polskie zaatakowały Niemców od tyłu. Ich opór był krótki, a oddziały niemieckie przekroczyły Wilię i na rozkaz ppłk Tittela wysadziły most w rejonie Stützpunktu 101. Po wyparciu Niemców z dzielnicy kalwaryjskiej dowódca sowieckiej dywizji, płk Żekow-Bogytariew, wyznaczył kpt. „Jana” na komendanta placu.
W wyniku nawiązanej współpracy batalion AK kpt. „Jana” uderzył na pozycje niemieckie wzdłuż południowego brzegu Wilii między Górą Zamkową i katedrą. Rano 10 lipca kompania „Andrzeja” po przekroczeniu Wilii nacierała po osi Góra Zamkowa – ul. Św. Anny, kościół misjonarzy. Pozostałe dwie kompanie: „Białego” i „Małego”, parły do centrum z zamiarem przechwycenia Góry Bouffałowej. W toku walki dołączały doraźne grupy, chwytając porzuconą przez Niemców broń. Do wieczora oddziały polskie zdobyły ulicę Bakszta, zamkniętą silnym bunkrem łączności. Niemcy wycofali się na ulicę Niemiecką i Wielką.
W Śródmieściu do walki przystąpił w nocy z 8 na 9 lipca oddział kpt. Józefa Grzesiaka „Kmity”, mając do swojej dyspozycji dwie kompanie kadrowe, gdyż reszta żołnierzy Szarych Szeregów była na praktykach w brygadzie „Szczerbca”. Oddział ten uderzył na magazyn przy ul. Żeligowskiego 4, ale poniósł straty, nie zdobywając broni. Dalszą akcję ponowił „Kmita” dopiero w nocy z 11 na 12 lipca 1944 r., tym razem jednak z pełnym powodzeniem, zdobywając budynek starostwa ze znacznym zapasem broni i amunicji. Oddział ten już do końca walk pozostawał w ścisłym współdziałaniu z oddziałami sowieckimi.
Równolegle, kompania „Andrzeja” zdobyła bunkier łączności i przekazała go oddziałom radzieckim, sama zaś skierowała się na Hrybiszki i Lipówkę, lecz tu zetknęła się z partyzantami sowieckimi, którzy nie ukrywali swojej wrogości wobec żołnierzy AK. Kompanie „Jana” powróciły do własnej dzielnicy, czekając na dalsze rozkazy.
Jak już pisałem wcześniej operacja „Ostra Brama” była kulminacją „Burzy” na Wileńszczyźnie. Walki o samo Wilno nie były jednak jedynymi bojami sił AK w tym rejonie.
Zgrupowanie mjra Mieczysława Potockiego „Węgielnego”, wraz z sowiecką 227 dyw. utworzyło grupę operacyjną, dowodzoną przez gen Gładyszewa. Grupa ta nie mogła prowadzić oddziałów na Wilno, bowiem na zachód od niej, w Mejszagole, wyładowała się przerzucona z Niemiec brygada grenadierów pancernych von Wertherna.
W trzydniowych walkach pod Mejszagołą II Zgrupowanie AK odniosło znaczne sukcesy, największy odniosła 2 brygada „Wiktora”, która z zaskoczenia rozbiła duży oddział Wehrmachtu i zdobyła baterię samotorową. Podobnie duże powodzenie odnotował oddział rozpoznawczy „Ptasznika”, który wziął do niewoli batalion Wehrmachtu. Ponadto inne jednostki zdobyły baterię moździerzy i wzięły sporą ilość jeńców (ok. 150 żołnierzy Wehrmachtu).
12 lipca Zgrupowanie „Węgielnego” podjęło w dwu kolumnach marsz na koncentrację na południe od Wilna.
Około godz. 5.00 dnia 13 lipca brygada „Juranda” jako czołowa północnej kolumny dotarła do wsi Krawczuny, położonej 5 km od Wilna, w sąsiedztwo wzgórza 174,4 gdzie ustawione były sowieckie działa przeciwlotnicze. Nagle od strony Krawczun spadł , na szpice oddziału ogień karabinów maszynowych. Było to zupełne zaskoczenie, bowiem na głębszym przedpolu znajdowały się własne czaty. „Jurand” cofnął się biegiem do kolumny, lecz wówczas odezwały się również niemieckie karabiny maszynowe na wzgórzu 174,4 z którego w panice zaczęli uciekać żołnierze sowieccy.
Kompania ppor. Stachiewicza „Sławicza” rozwinęła tyralierę i rozpoczęła ogień. Na niewiele się to zdało, bowiem impet niemieckiego natarcia zmiótł sowiecki batalion ochrony stanowisk artyleryjskich, przeszedł przez tyralierę „Sławicza” i parł niepowstrzymanie dalej. W starciu tym poległ por. Grombczewski „Jurand” oraz 13 partyzantów, kilkudziesięciu odniosło rany, 10 zaginęło.
Jak się okazało niemiecki oddział był częścią grupy mjra Sotha, wycofującej się z Wilna. W rezultacie doszło do całodziennej bitwy z przeważającymi siłami nieprzyjaciela, największej bitwy w operacji wileńskiej. Oddziały „Wegielnego” straciły w niej 78 poległych, 10 zaginionych i dużą, choć nieustaloną liczbę rannych.
W trakcie walki „Sławicza” mjr Potocki, zdał sobie sprawę, że lewa, północna kolumna (1 i 23 bryg) znalazła się w bitwie. Domysły te potwierdził przybyły z pola walki ppor. Stachiewicz „Sławicz”, który zameldował o uderzeniu Niemców i śmierci „Juranda”. Jasnym było, że dzieje się coś niezwykłego, bowiem siły niemieckiego garnizonu wileńskiego, powinny znajdować się w mieście, a nie poza pierścieniem okrążenia. Rozkazał więc „Sławiczowi” zebrać 1 brygadę i osłonić się od nieprzyjaciela w oparciu o Płócienniszki II, przybyłemu zaś dowódcy 4 brygady „Narocz” ppor. Wojciechowskiemu „Roninowi” uderzyć wprost na południe, na widoczne ze wzgórza 177,6 grupy posuwających się ku Niemnowi oddziałów niemieckich. Dowódca 23 brygady Brasławskiej „Światołdycz” miał uderzać na lewo od „Ronina”, zaś 36 brygada kpt. Kiewlicza „Wujka” na prawo.
Brygada „Narocz” z impetem uderzyła w bok wycofującej się z Wilna fali Niemców z gen. Stahelem na czele, rozcięła ją na dwie części i rozpoczęła zagarnianie całych grup nieprzyjaciela do niewoli. Jednakże pod prąd wycofującej się załogi ruszył znad rzeki 16 pułk strzelców spadochronowych Schirmera z zadaniem osłony jej odwrotu. Pułk ten nie tylko powstrzymał impet natarcia brygady „Narocz”, ale zaczął spychać ją z powrotem i obchodzić od skrzydeł. Ppor. „Ronin” zdając sobie sprawę z tego, że wobec absolutnej przewagi nieprzyjaciela, nie ma żadnych szans w otwartej walce, cofnął się do lasu, znalazł w nim pozycje jeszcze z 1920 r. i obsadziwszy rowy i wykroty, odpierał ataki nieprzyjaciela. Wkrótce impet niemiecki przejęły również na siebie sąsiadujące po lewej i po prawej stronie 23 brygada Brasławska i 36 brygada „Żejmiana”.
Walki trwały do godz. 14.00, po czym zarówno załoga Wilna, jak i osłaniający ją 16 pułk spadochronowy przeprawiły się przez rzekę, tracąc około 1 000 żołnierzy (200 zabitych, 500 wziętych do niewoli i 300 potopionych w trakcie przeprawy przez rzekę).
Efektem bitwy pod Krawczunami – Nowosiółkami było rozbicie kilkutysięcznej grupy gen. Stahela, tak iż tylko grupa 2 000 Niemców dotarła do przepraw na Wilii.
W walkach poza Wilnem brały udział również, wspomniane już wcześniej bataliony II i VII 77 pp. pod dowództwem ppłka Szlaskiego „Prawdzica”. Nawiązały one kontakt operacyjny z 1 moskiewską dywizją gwardii i wzięły udział w natarciu na silnie umocnione pozycje niemieckie w Ejszyszkach, osłaniając dywizję sowiecką od obu skrzydeł. Bataliony te otrzymały sowieckich oficerów łącznikowych, patrole łączności radiowej, obserwatorów artyleryjskich. Po wycofaniu się Niemców z pozycji Ejszyszki bataliony te na rozkaz „Wilka” zawróciły w rejon Turgieli.
Walki o Wilno sił dwu północno – wschodnich okręgów AK są przez historyków bardzo różnie oceniane.
Na niekorzyść jej dowódcy świadczy zapewne fakt, że wzięło w nich udział niewiele ponad 25 % sił. Był to wynik przyspieszenia natarcia o jeden dzień, o czym nie wiedział ani ppłk Szydłowski „Poleszuk” wyznaczony na jego dowódcę, ani ppłk Krzeszowski „Ludwik” dowódca sił AK w mieście, ani mjr „Węgielny” nadciągający ze swoim zgrupowaniem od północy oraz większość innych dowódców zgrupowań, brygad i batalionów.
Na sprawności działania zemściła się również radiofobia wynikająca z obawy przed zdekonspirowaniem miejsca postoju dowództwa. Poza tym niektórzy historycy zarzucają dowództwu operacji nazbyt wojskowe formy działania, czyli natarcie według reguł taktycznych, zamiast szukania partyzanckich sposobów wniknięcia w pozycje nieprzyjaciela.
Po zajęciu Wilna nastąpiło kilka dni ciszy. Generał Krzyżanowski, po nawiązaniu kontaktów z gen. Czernichowskim zażądał od oddelegowanego ze sztabu Frontu oficera, ciężkiej broni, amunicji i określenia zadań bojowych. Trzy dni upłynęły bez odpowiedzi, wreszcie w bezpośredniej rozmowie z gen. Czernichowskim ustalono, że z oddziałów AK zostanie utworzona dywizja piechoty i brygada kawalerii – niezależnie od 1 Armii WP w ZSRR. Jednakże w czasie zarządzonej odprawy sztabu na godz. 18.00 dnia 17 lipca, zarówno „Wilk” w Wilnie, jak i większa część oficerów w Boguszach, zostali internowani przez NKWD. Podobny los spotkał żołnierzy skoncentrowanych w Turgielach.
Nie wszystkich jednak udało się oszukać. Część oddziałów dopiero po krwawych starciach z wojskami sowieckimi została rozproszona, a reszta udała się na zachód. I tak np. Zgrupowanie Stołpeckie pod dowództwem por. Pilcha „Góry”, w sile ponad 1 000 ludzi dotarło aż do Puszczy Kampinoskiej, gdzie wzięło udział w Powstaniu Warszawskim. Większość nierozbrojonych oddziałów skupiła się w rejonie Puszczy Rudzkiej na Nowogródczyźnie. Oddziałami wileńskimi dowodził mjr Czesław Dębicki „Jarema”, nowogródzkimi zaś ppłk Dypl. Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”, który zginął w starciu z oddziałami Armii Czerwonej pod Surkontami 26 sierpnia 1944 r.
„Jarema” został ujęty i osadzony w więzieniu w Wilnie. Duża część oczekujących na rozkazy oddziałów została także podstępnie okrążona i zmuszona do rozbrojenia, otrzymując jednocześnie wybór: albo wstąpić do armii Berlinga, albo znaleźć się w niewoli.
Krwawa epopeja wileńskiej AK, przemianowanej na oddziały samoobrony AK, rozwijała się jeszcze przez wiele miesięcy po letnich wydarzeniach „Burzy”.
Jeszcze 2 lutego 1945 r., pod Rowinami oddział rtm. Kitowskiego „Orlicza” stoczył walkę z batalionem NKWD.